Kobiety podkreślając rzęsy, nadają głębie swojemu spojrzeniu już od ładnych paru tysięcy lat. Pierwsze doniesienia o barwieniu brwi i rzęs, celem ich upiększenia, pochodzą jeszcze z czasów Starożytności. Dzisiaj, chociaż mamy do dyspozycji znacznie więcej możliwości podkreślania naszego spojrzenia, barwienie rzęs przy pomocy henny wciąż jest modnym i skutecznym sposobem na „podkręcenie” lub zmianę ich naturalnej barwy. Jeśli nie chcemy stosować aż tak „trwałych” rozwiązań, bez problemu możemy sięgnąć po dostępne na rynku tusze do rzęs.
W drogeriach, w tuszach do rzęs możemy przebierać do znużenia. Bez problemu znajdziemy w nich tusze wydłużające rzęsy, pogrubiające je lub wydłużające i pogrubiające jednocześnie (tzw. 2 w 1). Coraz popularniejsze stają się również kosmetyki jednocześnie odżywiające rzęsy i stymulujące ich wzrost. Ogromny jest również wybór firm produkujących ten kosmetyk – od bardzo popularnych, znanych i cenionych na świecie marek, poprzez firmy niewielkie, niszowe do tych, które produkują pół-składniki i zachęcają do ich samodzielnego połączenia. Dlatego rozpiętość cenowa bywa w tym przypadku również ogromna – do złotych kilku aż do kilkuset.
Kosmetyki te, jak każde inne, różnią się między sobą także składem. Na rynku coraz częściej pojawiają się więc produkty ” naturalne”, które „chełpią się” przyjaznym dla oka i środowiska składem i… opakowaniem.
Oprócz marki tuszu, przy zakupie zwracamy także uwagę na kolor, którym chcemy upiększać rzęsy. Najczęściej wybierane są tusze czarne, szare/grafitowe lub brązowe. Wiele firm produkuje jeszcze tusze w kolorze zielonym, granatowym, niebieskim i fioletowym. Takie kolorowe tusze do rzęs, częściej są jednak wykorzystywane do makijażu na specjalne okazje, a nie tego zwykłego, codziennego. Nie należy się temu zbytnio dziwić, bo trudno sobie wyobrazić poważną panią prezes, czy pracownicę banku z zielonymi czy niebieskimi rzęsami.
Wybór odpowiedniego tuszu, często wcale nie jest sprawą łatwą. Producenci wytwarzają nie tylko różne typy tego kosmetyku (wydłużające, pogrubiające itp), czy też jego wersje kolorystyczne, ale też i ciągle udoskonalają tzw. „szczoteczki”, którymi kosmetyk aplikuje się z opakowania bezpośrednio na rzęsy. Klientki mogą więc wybierać między szczoteczkami „klasycznymi”, a przyjmującymi różne kształty, profilowanymi szczoteczkami nowoczesnymi (często silikonowymi). W tej kwestii, producenci często „puszczają wodze fantazji” i trzeba przyznać, że szczoteczki zaczynają mieć coraz dziwniejsze wielkości i kształty. Należy pamiętać o tym, że szczoteczki małe, krótkie i wąskie, lepiej się sprawdzą w przypadku rzęs niedługich (łatwiej je „złapać” taką szczoteczką), te większe, w przypadku rzęs długich.
Czasami w drogeriach można jeszcze spotkać produkty z tzw. „bazą” (najczęściej w kolorze białym), która ma za zadanie uprzednio „przygotować” rzęsy przed położeniem na nie właściwego koloru. Takie bazy najczęściej pogrubiają rzęsy i nieco je wydłużają. Niestety wadą tego typu produktów, przy nieumiejętnym ich stosowaniu, jest powstawanie nieestetycznie wyglądających „kluchów”, czyli po prostu posklejanych rzęs.
Kobiety często nie wiedzą też, czy decydować się na wydłużenie czy na pogrubienie rzęs, czy może na jedno i drugie. Tusze do rzęs, często dobieramy do siebie więc metodą prób i błędów. Bywa, ze tusze się osypują, rozmazują, i robią oczy „w stylu pandy”, co wcale nie jest pożądanym zjawiskiem. W przypadku pracy w wilgotnym środowisku, w długim wymiarze godzin, gdy poprawa makijażu jest utrudniona, dobrym rozwiązaniem mogą okazać się tusze wodoodporne. Warto je stosować także w przypadku makijaży ślubnych, czy innych „wielkich wyjść”, gdzie czeka nas sporo wzruszeń itp.
Tusz do rzęs to kosmetyk, bez którego większość kobiet nie wyobraża sobie wyjścia z domu. Podkreśla spojrzenie, „otwiera” oko, sprawia, że nasz makijaż staje się widoczny. Bez względu na to, czy używany jest solo, czy w towarzystwie innych produktów do makijażu powiek (cienie, kredki czy eyeliner’y), potrafi upiększyć twarz w kilkadziesiąt sekund. Sprawdza się świetnie zarówno w przypadku makijażu dziennego jak i wieczorowego. Pokochają go panie, które prawie nie malują się wcale, jak i te, którym nie obcy jest makijażowy layering. Jego aplikacja wymaga nieco wprawy, szczególnie jeśli, zależy nam na wykorzystaniu jego możliwości w pełni. Warto go mieć w swojej kosmetyczce i to bez względu na jego markę, czy cenę, ale koniecznie w odpowiednim kolorze. Klasyczny czarny będzie pasował właściwie wszystkim paniom, chociaż w przypadku naturalnych rudzielców lepiej wybrać kolor brązowy, a w przypadku naturalnych blondynek kolor szary lub grafitowy. Trzeba też pamiętać, że tusz, jak każdy kosmetyk ulega zwietrzeniu i przeterminowaniu. Zazwyczaj po 3, 6, 9 miesiącach od otwarcia (w zależności od producenta) zaczyna wysychać, kruszyć się po aplikacji, a może również powodować podrażnienia powiek. Warto o tym pamiętać i co jakiś czas sprawdzać, co w naszych kosmetyczkach czy też toaletkach słychać.